top of page
Åšciana pracowni artystycznej

Wczoraj wszystko się buntowało. Strona żyła własnym życiem, przyciski tańczyły jak w kabarecie i w sumie cały sprzęt odmawiał posłuszeństwa. Miałam ochotę zamienić komputer na blok gliny i ulepić z niego ślimaka. Bo przynajmniej ślimak nie wyskakuje z błędem 404.

Ale dziś… Dzisiaj się udało. Pracownia Ulotnych Dzieł – hand made by Anya oficjalnie działa! Strona jest już dostępna, sklep otwarty, a moje serce skacze z radości (trochę też z ulgi – nie ukrywam 😉).

Nigdy wcześniej nie tworzyłam strony internetowej, i to tak od podstaw. To była podróż przez nieznane zakamarki domen, paneli, ustawień i zakładek, o których istnieniu nie śniło się nawet moim Aniołom 😉. Ale zrobiłam to! Krok po kroku. Z pasją, z determinacją, i z niezliczonymi kubkami kawy. Oczywiście to nadal nie koniec. Wciąż uzupełniam produkty, dopieszczam szczegóły i czuwam, by wszystko grało jak trzeba. Więc jeśli coś Ci się nie wyświetla, coś nie działa, albo po prostu chcesz napisać mi dobre słowo – zrób to: kontakt@pracowniaulotnychdziel.com.

A jeśli masz ochotę – zapraszam z serca do mojego świata. Do miejsca, gdzie rzeczy powstają z miłością, a każda chwila ma szansę zamienić się w opowieść.

A teraz... niech Pracownia żyje własnym pięknem.

 
 
 

Są chwile, kiedy Pracownia nie pachnie żywicą ani farbą. Nie słychać chlupotu powertexu, stukotu narzędzi, cichej muzyki. Zamiast tego słychać… klikanie klawiatury.

Bo Pracownia to nie tylko miejsce tworzenia, to również przestrzeń, w której rodzi się potrzeba dzielenia się tym, co powstało. To właśnie teraz tworzę coś zupełnie innego, nowego – moją stronę internetową.

To niesamowite uczucie, ubierać pasję w słowa, w zdjęcia, w opisy. Przypomina mi to trochę proces tworzenia rzeźby: najpierw jest pomysł, potem forma, detale, a na końcu dusza. I tak właśnie dzieje się teraz. Każdy opis, każda nazwa, każda fotografia to maleńki fragment mojego świata, który chcę pokazać tym, którzy być może jeszcze nie wiedzą, że właśnie tego szukają.

Nie jest to proste. Jak opisać coś, co powstało z emocji? Jak zamknąć w słowach ulotność? A jednak próbuję, bo wierzę, że każda rzecz, którą tworzę, zasługuje na swoją opowieść. Nie po to, by sprzedawać, ale po to, by zostać zauważoną. Zrozumianą. I być może pokochaną.

Tworzenie strony to dla mnie nowy rozdział.

To jak otwarcie drzwi i powiedzenie "Zapraszam".

Zapraszam do mojego świata, do moich chwil i do mojej pasji. Bo Pracownia Ulotnych Dzieł to nie tylko miejsce, gdzie powstaje rękodzieło. To przestrzeń, gdzie zatrzymuje się czas, gdzie z pasji rodzą się rzeczy, które mają sens.

I teraz ten szept staje się trochę głośniejszy. Może po to, by dotrzeć do Ciebie :)

 
 
 

Czasem wszystko zaczyna się od ciszy, po której nagle przychodzi myśl, a gdyby tak...

Najpierw cichutko, szeptem, nieśmiało, zaczyna kiełkować jak małe ziarenko.

Potem coraz śmielej i głośniej.

Najpierw pojawia siÄ™ pragnienie. Nie krzyczy, po prostu jest.

W głowie układają się obrazy: dłonie zanurzone w tworzeniu, zapach farb, faktura materiału, światło odbijające się od żywicy.

Nie chodzi o pomysł na biznes.

Chodzi o tę pierwszą emocję. O moment, kiedy serce mówi "twórz".

Tak powstała moja Pracownia.

Z potrzeby wyrażenia siebie.

Z zachwytu nad tym co jest tak piękne, a co umyka zbyt szybko.

Pierwsze dzieła były niepewne, ale prawdziwe.

Rzeźby aniołów z materiału, obrazy, biżuteria, żywica i gips.

Zaczęłam eksperymentować, jakby tworzenie było językiem, który dopiero poznaję.

A potem…

Potem przyszły słowa.

Z każdą pracą przychodzi szept.

Cichy głos, który opowiada historię nie tylko o tym, co widać,

ale o tym, co czuje się pomiędzy warstwami farby i światła.

To właśnie te szepty zbieram tutaj.

Może i Ty je usłyszysz.


Witaj w mojej Pracowni.

 
 
 
bottom of page